GlownyBaner

Witam na
"Rozwijam się"

Serwis traktuje przede wszystkim o rozwoju osobistym człowieka. Znajdziesz tu artykuły, kursy, szkolenia, warsztaty, wskazówki, ebooki i inne formy przekazywania wiedzy nt. jak dbać i rozwijać się w sferze umysłowej i psychicznej ale i również uczuciowej i duchowej. Dbając o ciało i zachowując równowagę w każdej ze sfer życia możemy spokojnie kroczyć dalej zachowując zdrowe relacje z otaczającymi nas ludźmi.

Jak osiągnąć sukces - oto jest pytanie

Autorem artykułu jest Edyta Matysiak



Jak osiągnąć sukces? Recepty na sukces pewnie nie ma, ale warto wziąć sobie do serca kilka porad, które można znaleźć w poradnikach zaliczanych do kategorii psychologia sukcesu. Oto one:

Po pierwsze, nigdy nie żyj bez celu to bezcelowe. Być może uważasz, że nie ma sensu wyznaczać sobie celów i dążyć do ich realizacji. Bo i tak więcej w życiu zależy od szczęścia. Pamiętaj jednak, że szczęście sprzyja przygotowanym. A więc, jakie są twoje cele? Inaczej mówiąc, co chcesz osiągnąć w życiu?

Po drugie, Znajdź swoją pasję. Chyba nie masz wątpliwości, że życie ludzi, którzy mają pasję (hobby, zainteresowania) jest po prostu ciekawsze.

Po trzecie, Przynajmniej czasami wychodź ze swojej strefy komfortu. Bo jak powiedział Albert Einstein: Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów.

Po czwarte, Zdobywaj wiedzę. Znasz to: ucz się ucz nauka to potęgi klucz. Naprawdę tak jest. Tylko, że nie chodzi o zapisywanie się na studia dla papierka, które są na dodatek kosztowne. Co więc robić? Wystarczy, że od czasu do czasu przeczytasz książkę, ale tylko na interesujący Cię temat!

Po piąte, Dowiedz się czegoś więcej na temat pieniędzy (oszczędzanie, inwestowanie, zarządzanie budżetem domowym.) Nie popełniaj błędu większości nawet wykształconych ludzi, którzy mają znikomą wiedzę na ten ważny temat.

Po szóste, Nie narzekaj. A przynajmniej staraj się nie narzekać. Zwłaszcza na rzeczy, na które nie masz wpływu (brzydka pogoda, wzrost cen itp.). Narzekanie niczego nie zmieni w twoim życiu. No, przynajmniej nie najlepsze.

Po siódme, Myśl, że szklanka jest do połowy pełna a nie pusta. Pozytywne myślenie może zdziałać cuda. I nie jest to przesada.

Po ósme, zadbaj o swój wygląd. Tak, wygląd nie jest najważniejszy. Ale trudno się dobrze czuć, jeśli się ma 30 kg nadwagi.

Po dziewiąte, Nie marnuj czasu, ale naucz się nim zarządzać. To naprawdę ważne.

Po dziesiąte, Przekazuj tę wiedzę innym. Aby i oni byli szczęśliwi np. swoim dzieciom. Czy jedna osoba może zmienić świat. Tak, może zmienić świat wokół siebie.

Rozwinięcie tych punktów znajdziesz nie tylko w wielu ciekawych poradnikach, ale również w Internecie. Wystarczy dobrze poszukać w Google (sukces, motywacja, psychologia sukcesu).

---

Jak odnieść sukces w biznesie?


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Siła umysłu i potęga podświadomości

Autorem artykułu jest Krzysztof Borowik



Niewielu ma świadomość o wielkich siłach drzemiących w każdym z nas. A prawda jest taka, że ludzki umysł jest wciąż najmniej okrytym narządem. Naukowcy co raz bardziej poznają mechanizmy działania i wkorzystania siły umysłu, które w przyszłości mogą zastapić medycynę konwencjonalną.

Zapewne też każdy z nas słyszał, że wykorzystujemy tylko mały procent możliwości naszego mózgu. Okazuje się, że nasza świadomość jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, a wszystko się kryje pod wodą, w naszej podświadomości. O jej potędze wiedziano już w XIX wieku ubiegłego stulecia, jednak prawdziwy rozkwit wiedzy na jej temat nastąpił w XX wieku. Psychologowie i naukowcy coraz bardziej starali się poznać mechanizmy działania naszego umysłu, oraz to co się kryje w podświadomości. Doświadczenia i badania pokazały, że siły w nas drzemiące są bardo duże, i mogą zdziałać zarówno wiele dobrego jak i negatywnego. W tamtym okresie powstał cały nurt i filozofia pozytywnego myślenia i wpływania na podświadomość technikami afirmacyjnymi i autosugestią. Tą wiedzę i filozofię na powszechną skalę rozpowszechnił słynny już dziś Joseph Murphy. Ten Irlandzki pisarz, mentor i filozof w 1962 r. napisał swoją pierwszą książkę pt. „Potęga Podświadomości”. Wszystkie prawa umysłu i podświadomości opisał on w zrozumiały sposób, w książce opisywał działanie podświadomości i metody jej wykorzystanie w celu polepszenia życia i zdrowia. Książka stała się hitem zdobywajac rangę bestsellera, i mimo upływających lat nadal cieszy się popularnością. I choć cała filozofia pozytywnego myślenia i afirmacji jest kwestionowana, to coraz więcej faktów świadczy, że nasz umysł rzeczywiście może sam zapobiec bólowi, wyleczyć nadciśnienie i wiele innych chorób. Również siła sugestii jest potwierdzana podczas seansów hipnotycznych, gdzie pacjentowi można wmówić niemal wszystko, a jego organizm zareaguje wedle sugestii. Z całą pewnością jest to temat godny uwagi, a każdy człowiek powinien znać mechanizmy działania sugestii i afirmacji oraz wpływania na własną podświadomość.

---

Siła umysłu i potęga podświadomości


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy wiesz, że możesz wytrenować swoją inteligencję?

Autorem artykułu jest Magdalena Kazieko



Tego jeszcze nie było, można trenować i doskonalić ciało, ale żeby to samo możliwe było z inteligencją? Przełomowe badania przeprowadzone w 2008 roku na Uniwersytecie Michigan udowodniły, że jest to prostsze, niż się wydaje.

Eksperyment trwał niecały miesiąc, a rezultaty przeszły wszelkie oczekiwania, gdyż uczestnicy zwiększali swoją inteligencję płynną nawet o 40%. Od tego czasu pogląd o niezmienności poziomu inteligencji przestał powszechnie obowiązywać, a temat stał się przedmiotem szerokiego zainteresowania i badań.

Na czym opiera się myślenie

Dlaczego uczestnikom wzrosła inteligencja płynna i czym ona jest? Przedmiotem eksperymentu było codzienne ćwiczenie elementarnej funkcji poznawczej, zwanej pamięcią roboczą. Pamięć robocza umożliwia nam krótkotrwałe zapamiętywanie informacji i ich jednoczesne przetwarzanie. To właśnie dzięki niej jesteś w stanie przeczytać ten artykuł i zintegrować informacje w nim zawarte z dotychczasową wiedzą. Pamięć robocza uznawana jest za funkcję leżącą u podłoża myślenia jako takiego. Chcąc powiązać ze sobą dwie informacje, musisz utrzymać je w uwadze przez jakiś czas oraz ignorować inne nieistotne w danej chwili. Im bardziej złożony problem, im więcej informacji, tym więcej zasobów pamięci i uwagi wymaga.

Badacze inteligencji całkiem niedawno odkryli zależność pomiędzy pojemnością pamięci roboczej, efektywnością uwagi a inteligentnym myśleniem. Wskazali podwaliny inteligencji, a pomysłowe eksperymenty wykazały, że te podwaliny można ćwiczyć i usprawniać z pomocą komputerowych ćwiczeń, czego efektem są fizyczne zmiany w mózgu, na przykład w szlakach dopaminowych (dopamina to ważny neuroprzekaźnik mózgowy) oraz wzrost inteligencji. Tym, co się poprawiło, jest inteligencja płynna, czyli zdolność do abstrakcyjnego myślenia, rozwiązywania problemów, niezależna od wiedzy i wykształcenia. Co ciekawe, podobne owocne badania zostały w tym roku przeprowadzone także w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej.

Ćwiczenie wspomnianej pamięci roboczej nie jest niczym skomplikowanym, ale stanowi dla mózgu duże wyzwanie, gdyż natura wyposażyła nas na tym polu niezwykle skromnie. Najczęściej trening polega na bardzo szybkim zapamiętaniu kolejności wyświetlanych uprzednio bodźców. Dlaczego takie banalne ćwiczenia dają tak wiele?

Sprawna kora przedczołowa

Kiedyś przeczytałam wyniki badań pokazujące, iż częste sprawdzanie e-maili obniża inteligencję. Nie mogłam w to uwierzyć, co ma jedno do drugiego. Teraz już rozumiem, dlaczego trudności z kontrolą uwagi wiążą się z obniżoną inteligencją i na odwrót. Co ciekawe, w innym eksperymencie trening pamięci roboczej przyczynił się do obniżenia spożycia alkoholu u osób uzależnionych! Wszystkie te zależności IQ-uwaga-pamięć robocza-samokontrola mają swe źródło w naszej korze przedczołowej, czyli obszarze mózgu chyba najważniejszym dla nas jako ludzi. Trenując pamięć roboczą i uwagę, ćwiczymy tym samym korę przedczołową, świątynię naszego charakteru.

Inteligencja się przyda

Czy inteligencja jest ważna? Iloraz inteligencji przeżywał okresy wzmożonego zainteresowania i badania, oraz okresy negowania i umniejszania jego wartości. Oczywiście inteligencja to nie wszystko, liczą się także zdolności społeczne, emocjonalne, personalne, muzyczne, językowe itp. Niechęć niektórych do pojęcia inteligencji bierze się przypuszczalnie z przekonania, że jest ona dziedziczna i niezmienna, zatem jest się skazanym na pewien jej poziom. Badania naukowe dowodzą jednak nie tylko, że można ją usprawniać, ale także, że sama wiara w zmienność inteligencji przynosi efekty.

Ci, którzy wyznają pogląd stałości poziomu inteligencji, mniej się uczą, bardziej obawiają się porażek i popełnienia błędu (bo okaże się, że są mało inteligentni), podejmują mniej wyzwań, wkładają mniej wysiłku w naukę (bo skoro są inteligentni, to nic nie może być dla nich trudne) i w rezultacie osiągają w życiu mniej. Z drugiej strony na szczyty swoich możliwości są w stanie wspiąć się ci, którzy są przekonani, że dzięki wysiłkowi wkładanemu w naukę ich mózg będzie działał sprawniej, a inteligencja będzie się rozwijać. Koncentrując się na uczeniu a nie na wyniku, są odporni na nieuniknione porażki.

Zarówno trening fundamentalnych procesów poznawczych zmienia mózg, jak i przekonanie, że rozwija się on dzięki podejmowanym wyzwaniom. Warto robić jedno i myśleć drugie, bo, jak to mówią, mózg jest tylko jeden :-).

---

Magdalena Kazieko jest psychologiem i prowadzi serwis megamozg.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Od karła do geniusza.

Autorem artykułu jest Jakub Sztajber



Droga od karła do geniusza jest długa i na pewno do łatwych nie mozna jej zaliczyć. Każdy sam dokonuje wyboru kim będzie, karłem czy geniuszem. Niby proste, rzeczywistość jednak pokazuje zupełnie, co innego.

Październik 2001

OD KARŁA DO GENIUSZA.

Siedząc dzisiejszego ranka, jak zwykle przy kawie, nagle, bez jakiegokolwiek związku, pojawia się myśl; myśl nie jest moja. Na pewno nie powstała we mnie, gdyż nie o tym w tej chwili myślałem. A jednak się pojawiła, przyleciała jakby z innej planety, a ja jestem najwidoczniej tylko odbiornikiem, którego zadaniem jest jej przetworzenie, wykorzystanie, lub też odesłanie dalej, co najczęściej ma miejsce. Dotychczas byłem przekonany, że myśl jest tylko i wyłącznie moja, że powstała we mnie. To przywłaszczenie sobie czegoś, co nigdy moje nie było, czyni najwięcej spustoszeń, gdyż prowadzi to do zafałszowania prawdy.

Gdyby była moja, wiedziałbym, w jakich okolicznościach powstała, co z nią uczynić, jak ją wykorzystać z pożytkiem dla siebie. Wiedza o niej jest zerowa, co najwyżej wydaje mi się, że jestem jej stwórcą, wydaje mi się również, że wiem o niej dostatecznie dużo, co stwarza tylko pozory.

Życie w tych pozorach, a jest ich każdej chwili bardzo wiele, czyni mnie jedynie karłem, ignorantem a nawet głupcem. To z tego powodu spotyka mnie tak wiele niemożności, łącznie z tą, że chociaż jestem zdrów i pełnych sił, nie potrafię znaleźć dla siebie miejsca, nie wiem, co i jak czynić, by żyło mi się dobrze.

Wychowałem się w otoczeniu chrześcijaństwa, które od najmłodszych lat, miało na mnie kolosalny wpływ. To ono decydowało o moim światopoglądzie, o nabytej wiedzy, dosłownie o wszystkim, co o mnie stanowiło. Ponieważ od najmłodszych lat, skazany byłem na zależność od zupełnie mi obcych ludzi, ponieważ wychowywany byłem w przeróżnych państwowych instytucjach, moja wola została na pewno złamana, co uczyniło mnie takim a nie innym. Jedynym tego plusem było to, że bardzo często rodził się we mnie bunt, i to przeciwko wszystkiemu, co nie odpowiadało mojemu sposobowi myślenia.

Oczywiście, zrozumiałem to dopiero niedawno, gdzieś w okolicach moich 50-tych urodzin, choć i wcześniej to się pojawiało, tyle tylko, że nie wiedziałem, co z tym zrobić. Dzisiejszego poranka, 14 października 2001 roku, dotarło w końcu do mnie coś, co jeszcze w tej chwili, a upłynęło już kilka godzin, nie może mi się pomieścić w głowie.

Samo uświadomienie sobie, czegoś takiego, że myśl nie jest moja, że także pragnienie takim nie jest, przewraca całkowicie dotychczasowe wyobrażenia. Burzy ustalony dotąd porządek, który oparty został na ustalonych przez innych prawach, zasadach, normach, którym przecież przez całe życie dawałem wiarę.

Jakże inaczej brzmią w tej chwili słowa Jezusa; kto ma oczy niechaj patrzy, kto ma uszy niechaj słucha, w których to przekazuje on wiedzę pozbawioną wpływu jakiegokolwiek autorytetu.

Kto w tej chwili widział i słyszał tylko jego, był tylko karłem. Cechą karła jest nie umiejętność widzenia i słyszenia, a więc uleganie tylko temu, co odbierają zmysły, co uniemożliwia wpatrzenie się i w słuchanie w siebie.

Gdy Jezus mówił; ...każdy może czynić to samo, albo jeszcze więcej..., przekonywał wszystkich do wejrzenia w siebie, uwierzenia sobie, a nie tylko dawanie wiary autorytetom, do których i siebie zaliczał.

Twórcy kościoła chrześcijańskiego wiedzieli bardzo dobrze, czego nauczał, mieli dostęp do wielu przekazów, a nawet dokumentów z tamtych czasów, uznali to jednak za niebezpieczne, gdyż nauki te pozbawiały ich znaczenia, jakie sobie przypisali. To przyczyniło się do stworzenia karłów, których w obecnych czasach jest tak wielu. Wszyscy oni ograniczają się jedynie do słuchania innych, do wpatrywania w ich osiągnięcia, do naśladownictwa, co nigdy nie uruchomi ich geniuszu, w który są wyposażeni.

Ciało, a więc wszelka materia, to tylko jedna strona medalu, i to strona wcale nie najważniejsza, gdyż najważniejsze sprawy dzieją się po drugiej stronie, którą bezustannie ignorujemy, gdyż nie potrafimy jej dojrzeć, ani tym bardziej zrozumieć.

Geniusz nie zajmuje się tylko materią, choć na pewno jej nie lekceważy. Stara się przeniknąć to, co wydaje się nie do przeniknięcia, zrozumieć niezrozumiałe, ujrzeć niewidoczne. Wykorzystuje swoje myśli, jako bezustannie napływające z nieznanych stron, nie przywłaszczając ich sobie. Cały czas szanuje to, co jest wokół, zdając sobie cały czas sprawę z tego, że jest nieodłączną częścią całości, której nie wolno rozdzielać.

Sądząc, że myśli są moje, że powstały we mnie, nie dopuszczam do siebie innych możliwości, tkwiąc zarazem w fałszywym przekonaniu, co ma swoje skutki. Skutkami tymi są, niezrozumienie, bez którego nic nowego dokonać się nie może.

Wczoraj np. w telewizji podano takie zdanie; papieża nazywa się Janem Pawłem wielkim. Tak właśnie tworzy się autorytety jak i miliardy karłów, które nie potrafią zrozumieć, że nie było, nie ma i nigdy nie będzie wielkich, czy jakby ich tam jeszcze nie nazwać. Każdy, kto dopuszcza możliwość istnienia wielkiego, dopuszcza także możliwość istnienia karła, którym sam się staje. Sam już ten fakt, jest wystarczającym powodem, żeby zablokować w sobie możliwość widzenia siebie, jako geniusza, a tym samym zaistnienia, odpowiednich do tego warunków.

Cały czas jestem odbiornikiem, nastawionym na odbiór fal, płynących bezustannie z bliżej nieznanego miejsca. Poszukiwanie tego miejsca, jest niepotrzebną stratą czasu, jak i energii, którą powinienem wykorzystać w zupełnie innym celu. Celem tym jest dostrojenie całego swego organizmu, do odbierania i przetwarzania, do wykorzystywania tych informacji, dla swojego dobra.

Możliwe, że mówiąc często o ignorancji, o złudzeniach czy pozorach, mistrzowie dalekiego wschodu mieli na myśli właśnie to, że człowiek uważa się za najmądrzejszego, że nie jest w stanie dostrzec faktów, które cały czas mają miejsce. Ta ignorancja, to również fałszywe sądzenie, że moje myśli są moją własnością, co rodzi fałszywe przekonanie, że mogę wszystko, podczas gdy fakty ukazują z całą wyrazistością, niemoc, którą się charakteryzuję.

Im bardziej pragnąłem wygrać, a pragnienie to rzeczywiście było mocne, tym bardziej ukazywała się moja niemoc jego zrealizowania. I chociaż często zastanawiałem się nad tym, czym jest moje pragnienie, nie potrafiłem go zrozumieć. Ba, nawet nie wiedziałem, czym ono jest.

Dzisiaj, dopuszczając do siebie po raz pierwszy myśl inną od dotychczasowych, spojrzałem jakby z drugiej strony na to, co cały czas jawiło mi się, jako rewers. Widzenie i postrzeganie tylko jednej strony medalu, nigdy nie odda o nim całej prawdy, a tak właśnie cały czas postępowałem.

Dzisiejszy sen, bardzo wyraźnie mówił do mnie; materia, to tylko jedna strona medalu, i to wcale nie najważniejsza. Zawarta była w nim pewna sugestia, którą każdej chwili mogłem przeoczyć, skupiając się tylko na jednej stronie.

Myśl nie pochodzie ze mnie. Jakież jest to dziwne, jak niezrozumiałe, szczególnie, gdy spojrzę na to ze strony dotąd mi znanej. To jednak mówi coś bardzo konkretnego, i chociaż wciąż jeszcze nie wiem, co, wiem, że nie wolno mi tego lekceważyć.

Dotychczas nigdy coś takiego nawet nie przeszło mi przez myśl, stąd zaskoczenia, a nawet zaszokowanie. Gdy jednak przez chwilę zwracam na to baczniejszą uwagę, zaczynam dostrzegać jakieś mgliste kształty czegoś nowego, co rzuca zupełnie inne światło. Nagle to, co dotąd postrzegałem, jako prawda, jawi się, jako fałsz. To zmusza do postrzegania myśli, jako coś o niewyobrażalnych możliwościach. Nagle dostrzegam myśli, jako jedyny środek lokomocji, potrafiący przenosić w czasie i przestrzeni, i to natychmiast. A kiedy uzmysłowię sobie, czym jest wszechświat, że jest bez końca, jawi się odpowiedź na pytanie, jak pokonywać te niekończące się przestrzenie.

Tylko myśl jest w stanie po nich się poruszać, bez koniecznego zaopatrywania w paliwo czy części zamienne. Myśl jednak bez odpowiedniej wyobraźni, jest nieprzydatnym narzędziem, czego dowody cały czas otrzymujemy.

Myśli przychodzą i odchodzą, jak te chmury na niebie, którym nie przypisuje się żadnego znaczenia. Człowiek jest wyłącznie odbiornikiem, może jedynie dostroić się do ich odbioru, a więc także wykorzystać je jak najlepiej dla siebie, lub też, co ma najczęściej miejsce, stać się przekaźnikiem, od którego odbijają się, by podążyć dalej.

Myśl, która się pojawia, nigdy nie pojawia się bez potrzeby, niesie, bowiem ze sobą, konkretne dla mnie informacje, które, jeżeli podejdę do nich z odpowiednią powagą, poinformują mnie o aktualnym stanie, w tym także o zagrożeniach, które tuż obok się znajdują. Skupianie się na poszukiwaniu, skąd pochodzą, czy też na tym, kto lub co je wysyła, jest stratą czasu jak i energii, gdyż ta wiedza jest mi do niczego nie potrzebna, może jedynie zaśmiecić mój umysł, z czym niebawem nie będę mógł sobie poradzić.

Ilekroć komukolwiek dam wiarę, tylekroć oddalam się od prawdy. Wpatruję się niczym chłop w obraz, który nie chce do mnie przemówić, choć bardzo tego pragnę. Jestem ślepy i głuchy, gdyż nadaję znaczenie tylko temu, co moje zmysły potrafią postrzegać, zapominając o tym, że posiadam coś jeszcze, co mogłoby wielce pomóc w lepszym zrozumieniu.

Tym czymś jest mój umysł, moja intuicja, mój osobisty punkt widzenia, który z różnych powodów, jest przeze mnie samego zamykany w więzieniu, byle tylko nie narazić się wielkim tego świata, co oczywiście jest moim przyzwoleniem na tkwienie w niewoli. Tkwienie w niej jest wynikiem mojego uzależnienia od karłów, których fałszywie zwę geniuszami, przypisując im moce, których nigdy nie posiadali.

Np. papież, którego zwie się autorytetem, nawet wielkim, nie jest w stanie przeciwstawić się skostniałym poglądom, dogmatom, i temu wszystkiemu, z czego zbudowany jest cały kościół chrześcijański. Stał się jego cząstką, stał się takim samym fałszerzem, jak otaczający go doradcy, gdyż nigdy nie wyjawił prawdziwych nauk Jezusa, ograniczając się jedynie, do nic nieznaczących stwierdzeń, będącymi powielaniem fałszu i oszustwa.

Kto chce niechaj go czci, niechaj uważa go za większego od Boga. Jest to tylko jego sprawa. Lecz na pewno takim sposobem nie przyczyni się do odejścia od kultywowania w sobie karła. Nigdy nie zostanie geniuszem, gdyż czyni wszystko, by być tylko karłem.

Karzeł i geniusz, to dwie przeciwstawne sobie istoty człowieczeństwa. I chociaż mówi się, że nie ma dualizmu, czyli dwuznaczności, w tym przypadku sami ludzie starają się udowodnić, że jest inaczej.

Cały czas funkcjonuje w nas poczucie niegodności, wręcz pomiatanie swoją osobą, w czym wielce przydatny okazuje się kodeks moralny, który konsekwentnie podtrzymuje wszystko, co służy przekonaniu o własnej nicości. Jeżeli dodać do tego, kolejne fałszywe przekonanie, że mogę wszystko, czego tylko zapragnę, uważając swoje myśli za swoje, popełniam kolosalny błąd, polegający na tym, że nie dopuszczam niczego, co pochodzi z zewnątrz, stając się osobą wielce ograniczoną.

Kto wie, czy właśnie ten błąd nie przyczynia się do wzrostu egoizmu, źle pojmowanym, który przynosi jedynie szkody. Z jednej strony chcę nim być, szczególnie, gdy czegoś zapragnę, lecz podświadomie, prawie automatycznie wykluczam to, czego pragnę, co jest niezgodnością intencji, słów i czynów. Dzieje się tak, dlatego, że kodeks moralny, który funkcjonuje we mnie automatycznie, nie daje nigdy znać o swoich zamiarach, najczęściej, więc jestem nieświadom jego istnienia.

Od wczorajszego dnia, kiedy to po raz pierwszy pojawiło się przypuszczenie, że myśli nie pochodzą ode mnie, dokonało się pewne przewartościowanie, które w radykalny sposób zmieniło moje widzenie świata. Nie ma w nim tego uporczywego trzymania się zasad, praw czy innych wymyślonych przez człowieka reguł, gdyż świadom jestem tego, że oprócz świata materialnego, istnieje jeszcze coś, czego wprawdzie wytłumaczyć nie sposób, lecz tylko, dlatego, że wciąż obracamy się wokół tych samych słów, które są jedynie namiastką prawdziwych możliwości.

Karzeł posługuje się tylko tym, co zna, nigdy nie wykracza poza ustalone reguły, bojąc się panicznie czegoś nowego. Dla niego nowe, to śmierć, postrzegana zresztą, jako koniec materii, nigdy zaś, jako narodziny. A przecież tylko to, co się rodzi, jest zarazem nadzieją na lepsze, gdyż stare, jako sprawdzone, jest już wiadomą, od której powinno się uciekać.

Ostatnio prezentuje się w mediach sporo informacji na temat fanatyków religijnych. Ich sposób zachowania najlepiej uwidacznia, jak jest to niszczące, gdyż ludzie ci, nie potrafią posługiwać się swoim rozumem. Jedyne, co potrafią, to reagować na zachowania swoich przywódców, którzy bardzo dobrze wiedzą, co stworzyli, i dokąd zaprowadzi, ta zaprogramowana w nich nienawiść. Nie chodzi tu tylko o fanatyków Islamu. Problem jest o wiele szerszy, gdyż dotyczy wszystkich religii, także chrześcijańskiej. Psychoza, która ich ogarnia, zawsze ma miejsce w tłumie, bardzo rzadko wówczas, gdy występuje pojedynczy osobnik.

Taki karzeł nie jest w stanie odróżnić jednego od drugiego, dla niego znaczenie ma tylko to, co mówi przywódca, jest, więc ubezwłasnowolniony, jest maszyną, robotem, nigdy człowiekiem. Szkoda mi tych karłów, lecz jest to wszystko, na co mogę się zdobyć. Nie jestem w stanie im pomóc, gdyż nie mogę występować przeciwko ich woli. Mogę tylko przyglądać się ich powolnemu staczaniu.

Geniusz człowieka, to możliwości natychmiastowego rozróżniania, i nie tylko przy pomocy zmysłów zewnętrznych, gdyż te są mimo wszystko, wielce ograniczone. Geniuszem jest każdy, kto potrafi korzystać z usług zmysłów duchowych, a więc tych, o których wiemy tak mało. Wiedza ta jest tak skąpa tylko, dlatego, że w olbrzymim stopniu zdajemy się wyłącznie na autorytety, że darząc ich zaufaniem, przypisujemy im automatycznie, największe znaczenie, ograniczając w ten sposób swoje możliwości. Ufność w ich możliwości jest tak wielka, że cokolwiek powiedzą, staje się święte. Kiedy np. stwierdzą, że ten jest chory, zdecydowana większość widzi tę osobę chorą, choć prawda o tej chorobie jest zupełnie inna. Taka jest siła sugestii, a kiedy poparta jest uznanym autorytetem, bardzo trudno jest się jej oprzeć.

Geniusz odrzuca wszelkie autorytety, łącznie z bogiem, gdyż doskonale wie, jak wielkie jest to ograniczenie. Człowiek nie jest w stanie uwolnić się od niego, dowiodły tego minione wieki, cała historia usiana jest dowodami zgubnego działania uzależnienia.

Czy człowiek, którego autorytety uznały za psychicznie chorego, jest naprawdę chory? Czy to, że zachowuje się inaczej, że nie rozumiemy jego mowy, że nie potrafimy nawiązać z nim kontaktu, jest wystarczającym powodem, by za nienormalnego go uznać?

A może to my jesteśmy nienormalni?

Jeżeli patrzę na tego człowieka, posługując się wyłącznie, wzrokiem i słuchem, widzę tylko jedną stronę medalu, widzę obraz materii, a więc płaski, bez jakiejkolwiek głębi. Oceniam go wyłącznie na podstawie zdobytej wcześniej informacji, sięgając do znanych sobie szufladek, w których mam poukładane pojęcia i nazwy. Posługuję się tylko szablonami, co uniemożliwia mi właściwą ocenę.

Jak długo posługiwać się będę tylko szablonami, tak długo będę ich niewolnikiem, nigdy nie uda mi się dostrzec czegoś innego, wyjść poza obcy sobie sposób myślenia.

O wiele lepszym rozwiązaniem jest wsłuchanie się w głos tego szaleńca. Muszę zaprzestać klasyfikowania, wydawania opinii z góry, a także ulegania jakiejkolwiek sugestii.

Gdy przechodzę obok takiego człowieka, najczęściej stwierdzam; wariat. W ten sposób wydaję werdykt, nie czyniąc niczego, by poznać, choć częściowo dany przypadek. Opieram się wyłącznie na opinii lekarzy, wychodząc z założenia, że są specjalistami.

Byłem kiedyś w szpitalu psychiatrycznym, doświadczyłem sam na sobie postępowania psychiatrów i psychologów, doświadczając tam niebywałych zdarzeń. Pośród nich, najczęściej spotykałem się z obojętnością, z podchodzeniem do chorych, niczym do istot niezasługujących na najmniejszą nawet uwagę. Ileż to razy, ci niby wariaci, ustawiali się pod gabinetem lekarza czy ordynatora, wręcz pragnąc rozmowy, lecz ci tego widzieć nie mogli, gdyż w tej chwili bardzo byli zajęci piciem kawy i pogawędkami. Każdy człowiek ma potrzebę wyrzucenia z siebie swoich udręk. Jest taki moment, kiedy uczyni to bez najmniejszych oporów, wręcz chętnie. Jest to jednak tylko chwila, której przegapienie przez lekarza, zamyka wrota, których potem już, otworzyć nie sposób.

Ostatnio wiele czasu spędzam przy telewizorze, skupiając swoją uwagę na programach przyrodniczych i Discovery. Ponieważ są to programy edukacyjne, występuje w nich wielu tzw. „znawców”, z których większość okazuje się twardogłowymi, tak jakby ich wiedza była bezwzględną prawdą. Widać to szczególnie pośród egiptologów, choć i inni nie pozostają za nimi zbytnio w tyle, starając się im dorównać. Efekt tego jest dość dziwaczny, gdyż to, co jeden „udowodnił”, inny przyjmuje za prawdę, broniąc jej zaciekle, nie dopuszczając do siebie innych możliwości, choć tych wykluczyć nie sposób. Nie ma w nich żadnej elastyczności, choć przeszłość nie może być przedstawiona, jako bezwzględna prawda, gdyż jej już nie ma, a to, co uczeni czynią jest zwykłym gdybaniem, przypuszczaniem, domysłami.

Słuchając ich wywodów, cały czas widzę ich, jako studentów, posługujących się czyjąś wiedzą, tak bardzo zależnych od swoich profesorów, od których zależy czy ukończą studia. Ta zależność jest bardzo istotna, to ona sprawia, że uczą się na pamięć czyichś metod, pomysłów itp., przyjmując je w końcu za swoje. Tak oto stają się niewolnikami, nierozumiejącymi, że jest to dla nich największe ograniczenie.

Każde kurczowe trzymanie się swoich poglądów, prowadzi nieuchronnie do fanatyzmu. Nie od dzisiaj wiadomo, że wszystko jest tylko względne, dał temu wyraz sam Einstein w swojej teorii względności. I nie chodzi o to, by wierzyć mu bezgranicznie, gdyż to jest niebezpieczne, lecz o to, żeby bezustannie poszukiwać, by wysłuchiwać powstających gdzieś wewnątrz wątpliwości, co prowadzi do poszukiwań, a te kończą się jakimś znalezieniem.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kreator życia

Autorem artykułu jest Danuta Wachowska



Drzewo, zwłaszcza owocowe, jest wzorcem życia ludzkiego. Wydawanie owoców należy do naturalnych praw nie tylko drzewa, ale i twórczych istot ludzkich.

Drzewo jest symbolem życia i osią świata. Przedstawia istotę ludzką, której głowa jest zanurzona w ziemi, a nogi skierowane ku niebu. Drzewo symbolizuje egzystencję ludzką poprzez swój nieustanny wzrost i wydawanie owoców.

Drzewa owocowe pokazują nam jak wygląda cały system kreacji natury. Jest to wspaniały plan Kreatora wszechświata, gdzie wszystko ma swoje miejsce. Zobaczmy, co obrazuje nam drzewo rodzące owoce.

Najpierw musi samo wzrosnąć. Potem zakwita, aby z kwiatów powstały owoce. Okres kwitnienia jest najpiękniejszy w życiu drzewa. Wabi swym pięknem i kolorem pszczoły, aby wykonały pracę zapylania kwiatów. Jeśli kwiat nie zostanie zapylony, to musi spaść na ziemię i jego droga kreacji na tym etapie się kończy.

Zapylone kwiaty zawiązują powoli owoce, aby wydać obfity plon. Nie wszystkie jednak owoce będą zebrane do konsumpcji przez człowieka. Niektóre z nich, jako słabsze, odpadną w swej wędrówce. Inne zaś robak będzie gryzł i muszą spaść na ziemię, aby zgnić. Są też takie owoce, które uschną, gdy nadejdzie susza lub inny kataklizm.

Tylko zdrowe owoce, pełne życia mogą przetrwać wszystkie burze do końca swej kreacji, aby dalej istnieć w innej formie przyswojonej przez człowieka. Jest to transformacja naturalna na wyższy poziom istnienia.

Podobnie dzieje się z ludźmi, którzy przychodzą na świat, aby kreować, lub nie, swoje życie. Niektórzy jako dzieci – kwiaty kończą swą kreację i odchodzą do lepszych światów. Są też tacy, którzy w okresie młodości poddają się zgubie, czyli wewnętrzne robactwo ma nad nimi władzę. Idą zalać robaka alkoholem.

Tacy młodzi – butni niszczą swoje krótkie życie i upadają w dół, aby tam dokończyć żywota. Nie w górze na drzewie, lecz na ziemi. Do nich należą wszystkie uzależnienia. Taki człowiek nie czuje się związany ze swoim drzewem genealogicznym, ani przez to z Kreatorem wszechświata, lecz żyje z dala od niego.

Wybiera egoizm i rozłąkę ze Źródłem życia. Chce sam być własnym kreatorem i zawsze kończy się to tragicznie. Zagubione życie dąży do unicestwienia, jak gnijący owoc!
Tych przypadków błędnego kreowania jest niewiele w porównaniu z całością wydawanych owoców z drzew.

W obecnych czasach owoce są prawie sztucznie hodowane na drzewach, gdyż chemiczne środki podtrzymują ich wzrost. Podobnie jest z ludźmi, którzy już od małego wzrastają w chemicznej osłonie swego życia. Chemia niszczy wszelką naturalną kreację.

Dziś jest niewielu prawdziwych twórców. Są to zazwyczaj artyści niskiej klasy, których dzieła pokazują ich własne wnętrza. Obrazy czy figury straszą swym wyglądem, zamiast przyciągać swym pięknem. Nie spotyka się dziś poetów podobnych Mickiewiczowi czy Nałkowskiej oraz malarzy typu Leonardo da Vinci.

Naturalna kreacja zanika w artystach, gdyż jest sztucznie wytwarzana. Tylko nieliczni mają naturalny talent pochodzący od Kreatora wszechświata, a nie wyuczony na Uniwersytecie. Takie dzieła wielkich artystów są zazwyczaj odrzucane przez społeczeństwo, które nie akceptuje tego, co nie współgra z ich wnętrzem.

Ludziom teraz podobają się koszmarne obrazy o niczym lub wiersze bez rymu. Rym wynika z wewnętrznego harmonijnego rytmu artysty. Natomiast nowoczesna poezja jest wynikiem rozchwiania emocjonalnego twórcy. Koszmarne postacie pokazują wyplute z wnętrza lęki i niskie emocje samego artysty.

Sztuka sakralna kiedyś należała do artystów najwyższej klasy. Natomiast teraz sztukę sakralną tworzą artyści z najniższego poziomu, przerażając tym wrażliwych widzów. Tłumy zazwyczaj nie zwracają na to uwagi. Jest im obojętne na co patrzą, bo i tak tego nie rozumieją.

Człowiek zamiast wzrastać z mocą Kreatora wszechświata, zaczyna sam sobie radzić. W ten sposób powstaje bardzo dużo twórców o niskim poziomie artystycznym.

Inspiracja, jako szósty zmysł i wrota duszy, jest bezpośrednim kontaktem z mocą wszechświata i pozwala na kreację najwyższej klasy. To sam Kreator życia bierze udział w tworzeniu a człowiek jest tylko jego narzędziem.

Taki sposób twórczości był znany w dawnych czasach i tylko nieliczni mogli to osiągnąć. Tłum zawsze podąża drogą zguby, o czym przestrzegał Jezus i dlatego tłumiona inspiracja Stwórcy wydaje zgniłe owoce.

Kreator świata czeka na każdego, kto podda się Jego inspiracji i otworzy bramę duszy, aby tworzyć dzieła porażające swym pięknem samego twórcę. Taka powinna być twórczość, nie tylko na poziomie sztuki, ale samo życie powinno współgrać ze Stwórcą. To naturalne prawo dla każdego zdrowo myślącego człowieka.

Mamy chore społeczeństwo i tym samym chorą kulturę. Owoce z drzew coraz liczniej spadają na ziemię, aby zniszczyć naturalną kreację przyrody i nie wydawać plonów.

Żywność ekologiczna jest jeszcze mało popularna wśród ludzi, gdyż jej produkcja wymaga wiele wysiłku i pracy, aby odnowić ziemię. Tak samo jest z ludźmi, których jest garstka, co czują prawdziwą inspirację i kreują swoje życie na wzór Stwórcy wszechświata.

Obudźmy się i podnieśmy z upadku na ziemię, aby wzrastać zgodnie z planem Kreatora świata. Niech powstają zadziwiające dzieła wielkich artystów, którzy odczytują intencję Stwórcy.

---

Danuta Wachowska www.danuta.stronawww.eu


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak usunąć stres i napięcia z ciała i umysłu w ciągu 10 minut - technika relaksacji autogennej

Autorem artykułu jest Przemysław Homenda



To szaleństwo wierzyć, że będziemy mieli życie całkowicie wolne od stresu. Jedyną skuteczną rzeczą, którą możesz zrobić, żeby ustrzec się od skutków stresu, jest regularne praktykowanie różnych form relaksacji ciała oraz odprężenia mentalnego. Jedną z takich skutecznych form relaksacji jest trening autogenny.

Autogenia

Autogenia jest niemal automatycznym likwidatorem stresu. Kiedy już nauczysz się tych prostych ćwiczeń, będziesz mógł uwolnić się od stresu i wprowadzić umysł i ciało na powrót w stan harmonii. Zaledwie 7 do 10 minut codziennego ćwiczenia tych podstawowych technik prędzej czy później przyniesie spodziewany efekt. Jest to jakby psychologiczna gimnastyka, służąca utrzymaniu zdrowej psychiki. Pomaga w każdej dziedzinie życia, od sportu po biznes. Kiedy już raz nauczysz się tego sposobu relaksacji, będziesz mógł korzystać z tego przez całe życie.

Jak trenować relaksację autogenną? Instruktaż krok po kroku skróconej wersji treningu autogennego

1 Krok pierwszy. Wybierz do ćwiczeń spokojne miejsce, gdzie nie będzie ci nikt przeszkadzał. Przyjmij pozycję półleżącą na fotelu lub leżącą na kanapie. Na początku najlepiej zaczynać na fotelu, gdyż pozycja leżąca dla niewprawionych może spowodować zaśnięcie.

2. Krok drugi - rozgrzewka

Wyobraź sobie, że zakładasz na twarz "maskę rozluźniającą". Ta uspokajająca maska rozluźnia wszystkie mięśnie twojej twarzy. Zacznij delikatnie oddychać brzuchem, tj. robić wdechy bez żadnego wysiłku. Wydech rób dwa razy dłużej niż wdech.

3. Krok trzeci - uspokajanie serca

Teraz poczuj lekkie uczucie ciepła w klatce piersiowej i powtarzaj w myślach lub szeptem:

"Moja klatka piersiowa odczuwa przyjemne ciepło" (3 razy)

"Moje tętno jest spokojne i równe" (3 razy)

"Odczuwam spokój" (3 razy)

4. Krok czwarty - oddychanie

Powtarzaj teraz następujące sugestie:

"Moje ręce i nogi stają się bezwładne, ciężkie i ciepłe" (3 razy)

"Moje ręce i nogi są całkowicie ciężkie i ciepłe" ( 3x)

"Mój oddech jest spokojny i równy" (6-8 razy)

"Mój oddech jest bardzo równy" (1 raz)

Wykonuj to ćwiczenie przez kilka minut.

5. Krok piąty - żołądek

Ćwiczenie to ma pomóc ci w wywołaniu przyjemnego uczucia ciepła w splocie słonecznym - punkcie powyżej pasa i poniżej żeber.

Powtarzaj w myślach lub szeptem sugestie:

"Mój żołądek robi się miękki i ciepły" (6-8 razy)

"Czuję się całkowicie spokojny" (1x)

6. Krok szósty - zimne czoło

Ćwiczenie to pozwala na wywołaniu uczucia chłodu na czole.

"Moje czoło jest przyjemnie chłodne" (6-8 razy)

Powyższe ćwiczenia możesz wykonywać wszystkie razem w ciągu jednej sesji lub możesz podzielić tak, że na jedną sesję wybierasz tylko pojedynczy krok. Dobrze jest ćwiczyć od jednego do trzech razy dziennie przez 10 minut. Możesz również podzielić sobie ćwiczenia na okresy 1-2 tygodniowe, przeznaczając jeden taki okres na jeden konkretny krok z instrukcji powyżej. Ćwicz tak długo, aż będziesz potrafił wywołać w sobie uczucie ciepła oraz uczucie ciężkości.

7. Krok siódmy - podsumowanie

Jak już wyćwiczysz poszczególne etapy, wystarczy, że potem wypowiesz poniższą formułę 2-4 razy i natychmiast osiągniesz przyjemny, spokojny, wolny od stresu stan autogeniczny.

"Moje ręce i nogi są ciężkie i ciepłe.

Moje tętno i oddychanie są spokojne i równe.

Mój żołądek jest miękki i ciepły, a moje czoło chłodne.

Odczuwam spokój."

Wcześniejsze kroki możesz ćwiczyć osobno, zanim przejdziesz do formuły skróconej. Możesz na jedną dziesięciominutową sesję wybrać tylko jeden krok i powtarzać go przez kolejne dni, aż do uzyskania najlepszego rezultatu, a potem przejdziesz do kolejnego kroku. Nauka treningu autogennego trwa ok. 42 dni. Osiągasz wtedy bardzo wysoką umiejętność relaksacji. Jednak ćwicząc poszczególne etapy, które są podane wyżej, możesz osiągnąć dobry rezultat już po kilku dniach.

---

Przemysław Homenda -

http://www.relaksacja.hypnosync.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Psychologia wywierania wpływu i psychomanipulacji

Autorem artykułu jest Wydaw. ZM



Aby skutecznie wpływać na innych i bronić się przed ich negatywnym wpływem, należy przede wszystkim poznać psychiczne aspekty dotyczące postaw i zachowań jednostki oraz przyczyn ich powstawania, jak również i skutków ich działania.
Zacznijmy od modelu osobowości, który został zaproponowany przez Zygmunta Freuda. Jest on najbardziej znanym i powszechnie stosowanym modelem, opisującym strukturę osobowości człowieka (jego znajomość jest niemal „obowiązkowa”, przynajmniej w dziedzinie psychologii).
W modelu tym występują następujące elementy (obszary):

Ego
Jest to aparat racjonalnego działania (stanowi centralny element psychiki).

Id
Jest to nieświadomy obszar popędów (np.: popęd seksualny).

Superego
Zwane często również sumieniem.

Rzeczywistość
Rozumiane w sensie wymagań otoczenia.
Działanie ego stanowi wypadkową oddziaływania obszaru popędów id (np.: potrzeba zaspokojenia popędu seksualnego), ograniczeń narzucanych przez superego (np.: zabraniających natychmiastowego zaspokojenia popędu) oraz interakcji z otoczeniem (np.: wymagania i normy związane z zaspokajaniem popędów).

Impulsy płynące od strony id i superego są częściowo nieświadome, dlatego człowiek czasem sam nie wie, dlaczego postępuje w taki a nie inny sposób. Nie jest on jednak zdany na zachowanie, będące niekontrolowaną wypadkową działania tych czynników. Rolę sternika spełniają w tym wypadku wymagania otoczenia jak i wytyczne superego.


Jeżeli działania czynników wpływających na ego są zrównoważone, mamy do czynienia ze „zdrową” psychiką. Ale co, jeżeli działanie któregokolwiek z czynników jest wyraźnie silniejsze lub słabsze niż pozostałych?
W przypadku słabego ego, może dojść do sytuacji podporządkowania się jednemu z oddziałujących na nie czynników. Taka sytuacja prowadzić może do zaburzeń psychicznych, nerwic czy też psychoz.

Jeżeli rolę dominującą przejmie id, a superego będzie wyraźnie słabsze, działania ego zostaną pozbawione hamulców. Człowiek pozbawiony hamulców daje upust swoim popędom, przez co wpada w konflikt z otoczeniem (np.: chuligani dający upust popędowi agresji).

Jeżeli rolę dominującą przejmie superego, a obszar popędów id zostanie ograniczony, działania ego zostaną podporządkowane normom i wzorcom moralnym wpojonym w procesie wychowania. Człowiek zdominowany przez superego (np.: wychowany w systemie totalitarnym), żyje pod przymusem przystosowywania się do wymagań otoczenia i wszelkie impulsy związane z potrzebami zaspokajania popędów są u niego tłumione, co negatywnie odbija się na jego psychice.

Według Frederika S. Perls'a, Freudowski model superego jest jednostronny, gdyż brakuje w nim jednego obszaru, którego funkcją jest usprawiedliwianie się. Nazwał ten obszar subego. Podczas, gdy superego pełni rolę tyrana, który stawia jedynie warunki (np.: „Powinieneś to zrobić.”, „Jeżeli tego nie zrobisz, nie będą cię lubić.”, „To twoja wina, musisz przeprosić.”), subego tłumaczy słuszność działania (np.: „Wszyscy tak robią to i ja mogę.”, „Zrobiłem więcej, niż można było w tej sytuacji.”, „To nie była moja wina, więc nie muszę nikogo przepraszać.”).

Jak bronić się przed dominacją nad ego?
Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie, czego się pragnie i czy realizacja tego pragnienia może wyrządzić komuś krzywdę.
Postępuj zgodnie z własnymi odczuciami, ale nie krzywdź innych. Jeżeli pragniesz czegoś, co jest potępiane społecznie, ale nie krzywdzi nikogo nie hamuj się. Jeżeli masz z tego powodu wyrzuty sumienia, spróbuj wytłumaczyć sobie, że skoro nikogo nie krzywdzisz, to dlaczego masz sobie odmawiać przyjemności.

Oczywiście kryje się tu niebezpieczeństwo błędnej i bezkrytycznej oceny szkodliwości społecznej naszego działania. Łatwo bowiem uznać działanie w rzeczywistości krzywdzące za niekrzywdzące. Dlatego słuchaj głosu serca, a nie racjonalnych przesłanek umysłu i przykazów społecznych, (jeżeli inni postępują w określony sposób, nie oznacza to, że i Ty tak masz postępować, zwłaszcza wtedy, gdy czujesz, że takie działanie krzywdzi innych).


2. Osobowość
Osobowość jest zespołem stosunkowo trwałych cech opisujących sposób reagowania na bodźce, metod zbierania informacji i podejmowania decyzji oraz przyjętego modelu życia.
Do składników osobowości należą:
- charakter
- temperament
- inteligencja
- zainteresowania
- potrzeby
- wartości
- zdolności
- obraz siebie i świata
- postawa

Typ osobowości

Najbardziej powszechnym systemem opisującym typ osobowości człowieka, jest wskaźnik typów Myers-Briggs. Został on opracowany przez dwie amerykanki: Katherine Cook Briggs i Isabel Briggs-Myers na podstawie teorii typów osobowości szwajcarskiego psychiatry Carla Junga.
W systemie tym przyjęto założenie, iż każdy człowiek posiada określone preferencje psychiczne w zakresie:
pobudzania (sposobu reagowania na bodźce),
uwagi (metody zbierania informacji),
decydowania (metody podejmowania decyzji),
życiowości (przyjętego modelu życia).
Każdy człowiek rodzi się z określonymi preferencjami psychologicznymi, które pojawiają się odruchowo (preferencje te mogą ulec pewnej modyfikacji w wyniku kontaktów z otoczeniem).
Istnieje osiem rodzajów preferencji psychicznych, po dwie odmienne w każdym z czterech przyjętych zakresów.
W zakresie pobudzania, wyróżnia się introwersję oraz ekstrawersję. Preferencja introwertywna polega na skupianiu energii jednostki w obrębie jej wewnętrznego świata psychicznego i własnych przeżyć. Preferencja ekstrawertywna z kolei, polega na wypromieniowywaniu energii na zewnątrz i działaniu.
W zakresie uwagi wyróżnia się intuicję oraz percepcję. Preferencja do intuicyjności polega na zwracaniu uwagi na informacje płynące z wnętrza (słuchanie intuicji tzw. „szóstego zmysłu”). Z kolei preferencja do percepcji polega na zbieraniu informacji płynących z pięciu podstawowych zmysłów.
W zakresie sposobu decydowania wyróżnia się odczuwanie oraz myślenie. Preferencja do odczuwania polega na podejmowaniu decyzji na podstawie własnych odczuć. Z kolei preferencja do myślenia polega na racjonalnym podejmowaniu decyzji na podstawie logicznej analizy faktów.
W zakresie życiowości wyróżnia się percepcjonizm oraz racjonalizm. Preferencja do percepcjonizmu polega na życiu w sposób spontaniczny i elastyczny. Preferencja do racjonalizmu z kolei polega na życiu w sposób zaplanowany i zorganizowany.


Introwersja kontra ekstrawersja

Introwertyk pobudza się własnymi pomysłami, odczuciami i ideałami. Zanim przystąpi do działania musi całą sprawę dokładnie przemyśleć (rozważyć wszystkie za i przeciw oraz wziąć pod uwagę konsekwencje swoich działań). Nie jest łatwo dowiedzieć się, o czym myśli w danej chwili, ponieważ niechętnie dzieli się swoimi przemyśleniami z innymi. W kontaktach z otoczeniem jest ostrożny i nieufny, unika tłumów. Dobrze czuje się w małym gronie, najlepiej dobrze mu znanym. Lubi swoją samotność, gdyż jedynie wtedy może zagłębić się w świecie swoich wewnętrznych przemyśleń (dobrze znosi brak partnera). (...)

Ekstrawertyk to całkowite przeciwieństwo introwertyka. Pobudza się działaniami i pomysłami innych (czerpie z nich energię). Działa szybko i zdecydowanie (często w nie do końca przemyślany sposób). Bardzo łatwo radzi sobie w kontaktach z innymi, a jego działania są zrozumiałe dla otoczenia. Łatwo dowiedzieć się o czym myśli w danej chwili, gdyż nie kryje tego przed innymi. Nie unika tłumów a hałas i zgiełk wcale mu nie przeszkadzają. Nie lubi samotności, najlepiej czuje się w grupie innych ludzi. (...)


Intuicja kontra zmysłowość

Intuicjonista opiera się na swoich przeczuciach, ufając im bardziej niż racjonalnym przesłankom. Denerwuje się, gdy rzeczy są zbyt jasno zdefiniowane, bardziej preferując przybliżenia i uogólnienia. Tworzy intuicyjnie, w natchnieniu, posługując się swoją mocno rozwiniętą wyobraźnią.
Intuicjonista w kontakcie z innymi otwarcie mówi o swoich odczuciach, przekonaniach i pomysłach. Z chęcią przyjmuje sugestie innych ludzi uważając, że w ten sposób może wzbogacić swój punkt widzenia. W rozmowie powołuje się na uogólnienia, często używając przenośni i analogii. Swoje znajomości traktuje bardzo optymistycznie, czasem wręcz nierealistycznie. Marzy o „idealnych” znajomościach, nie zwracając uwagi na istniejącą rzeczywistość. W związku z inną osobą wierzy, że zawsze istnieje kompromis i szansa na spełnienie wspólnych marzeń. (...)

Zmysłowiec opiera się na obserwacji oraz bezpośrednich doświadczeniach. Denerwuje się, gdy coś dzieje się przypadkowo, woli precyzyjne i prawdziwe informacje. Tworzy z wysiłkiem i trudem. Zachowuje się praktycznie. Ufa bardziej swoim pięciu zmysłom i doświadczeniu, niż intuicji i wyobraźni.
Zmysłowiec w kontakcie z innymi stara się dowieść swoich racji, podając fakty, detale oraz przykłady. Z chęcią przyjmuje sugestie innych ludzi bezpośrednio zmierzając do celu, gdyż chce być praktyczny i wiarygodny. W rozmowie często używa szczegółowych opisów. Swoje znajomości zawsze traktuje realistycznie, często nawet i pesymistycznie. Nie ma złudzeń na temat znajomości sądząc, że wie czego może się po niej spodziewać. W związku z inną osobą oczekuje wspólnego omówienia planów, zanim nastąpi ich realizacja. (...)

Odczuwanie kontra myślenie

Odczuciowiec przy podejmowaniu decyzji kieruje się sercem. Jego celem jest życie w harmonii ze światem. Uważa, że warto słuchać innych, bo z pewnością mają coś istotnego do powiedzenia. Zawsze stara się wczuć w odczucia innych. Jest wyrozumiały i zawsze dostrzega w innych to, co pozytywne.
Odczuciowiec w kontakcie z innymi jest towarzyski i spontaniczny. Bardziej istotne dla niego są wzajemne stosunki międzyludzkie oraz sprawy osobiste, niż sama rozmowa. Do wszystkiego podchodzi osobiście i emocjonalnie. Nie kryje swoich uczuć, ale okazuje je wprost. Stara się nie pouczać innych i zachowywać w taki sposób, aby nie prowokować kłótni. Unika rozmów o charakterze negatywnym. (...)

Myśliciel posługuje się logiką abstrahując od własnych odczuć. Jego celem jest dojście do prawdy. Zanim podejmie decyzję, analizuje problem bardzo dokładnie. Zawsze ma jakieś obiekcje dotyczące osiągnięć innych ludzi uważając, że w tym co robią nie są dokładni. Lubi sprzeczać się z innymi i wytykać im wady, trudno mu dostrzec w innych pozytywne cechy, woli krytykę negatywów. Ważniejsza dla niego jest sama prawda, niż dyplomacja. Czasami sprawia wrażenie chłodnego, bezlitosnego, a nawet okrutnego. (...)


Ogólna charakterystyka typów

Aby móc określić swój typ osobowości, w pierwszym kroku należy odpowiedzieć sobie na pytania dotyczące naszych preferencji we wszystkich czterech grupach pobudzania. Jeżeli pojawiają się wątpliwości, należy zastanowić się, które cechy w danej preferencji mają przewagę i te waśnie wybrać. Kombinacja czterech wybranych przez nas preferencji wskaże jeden z szesnastu typów osobowości.
Kiedy określimy już jaką mamy preferencję w danej grupie, możemy posługując się odpowiednim zestawieniem, sprawdzić listę cech charakterystyczną dla naszego typu.
Każdej preferencji odpowiada odpowiednia litera alfabetu:
I – Introwersja (ang. Introvert)
E – Ekstrawersja (ang. Extravert)
N – Intuicja (ang. iNtuition)
S – Zmysłowość (ang. Sensing)
F – Odczuwanie (ang. Feeling)
T – Myślenie (ang. Thinking)
P – Percepcjonizm (ang. Perception)
J – Racjonalizm (ang. Judgment)

Fragmenty pochodzą z ebooka
"Psychologia wywierania wpływu i psychomanipulacji"
Andrzej Stefańczyk

---

Łukasz Peta
Artykuł jest fragmentem ebooka "Forum dyskusyjne - przewodnik od A do Z"

Internetowe Wydawnictwo "Złote Myśli" www.zlotemysli.pl (Informacja dla Partnerów ZM: artykuł może być kopiowany, a wszystkie linki można zamieniać na linki Partnerskie!)


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nie bój się mapować

Pojęcie mapy myśli staje się w Polsce coraz mniej enigmatyczne, choć daleko mu jeszcze do popularności. A szkoda, ponieważ to potężny i niezwykle pomocny instrument myślenia.

Korzystam z tej tzw. „kartografii umysłu” już od trzech lat i muszę przyznać, że dzięki niej udało mi się zrealizować wiele pomysłów, o których wcześniej nawet nie śniłam, a także nauczyć się szybko i z prawdziwą przyjemnością wielu nowych hiszpańskich i angielskich słówek. To działa! Dlatego chcę zachęcić do przyjrzenia się mapom myśli wszystkich, a w szczególności  polecam je  dzieciom i młodzieży, ponieważ są nieocenioną pomocą w uczeniu się.   

Zacznijmy może jednak od wyjaśnienia, czym jest tak zwana mapa myśli… choć w tym przypadku lepiej od definicji sprawdzi się rzut oka na obrazek przedstawiający mapę… 

Zobacz mapę myśli

Zerknąłeś?

No właśnie, mapa ma naturalny kształt konaru drzewa lub neuronu, ponieważ - jak powiada jej wynalazca, Tony Buzan - jest naturalnym instrumentem myślenia. Nikt z nas nie myśli linearnie – linijka po linijce. Nasz mózg działa promieniście, wielokierunkowo, na zasadzie nieskończoności skojarzeń, wyobrażeń i wzorców poszukuje słów kluczy. Dlatego robienie liniowych notatek, zapisanych pełnymi, okrągłymi zdaniami, w których często gubi się sedno zagadnienia, jest stratą czasu. Łatwiej i szybciej będziesz się uczył, jeśli dostosujesz się do metody zapamiętywania wykorzystywanej przez mózg, a w twoje notatki staną się odbiciem jego pracy. Mapy są atrakcyjne, kolorowe, pełne obrazków i symboli, przez co oddziałują na nas w bardzo pozytywny sposób.

Twórca map myśli (Mind Map® - zastrzeżony znak handlowy Tonego Buzana) definiuje je w następujący sposób:

Mapy myśli są systemem przechowywania, organizacji i hierarchizacji danych (zwykle na papierze) przy użyciu słów i obrazów-kluczy, z których każdy będzie pobudzał określone zasoby twojej pamięci oraz stymulował nowe myśli i spostrzeżenia.

Mapy myśli można wykorzystywać w najrozmaitszych sferach życia. Świetnie sprawdzają się w biznesie: pozwalają na efektywne planowanie, zarządzanie informacjami, projektami, sprzedażą. Są także niezwykle pomocne w przygotowaniu przemówień i przy wystąpieniach publicznych. Dają nam łatwy dostęp do zebranych informacji, służą zwiększaniu osobistego sukcesu i stawiania sobie celów w życiu, ułatwiając ich osiągnięcie. Pozwalają formułować twórcze pomysły i rozwiązania.  Szczególnie zaś przydatne są w szkole.

Sporządzania map myśli możesz nauczyć się sam. Jest wiele kursów internetowych, e-booków i poradników na ten temat. Najlepiej jednak uczyć się od samego mistrza – Tony’ego Buzana. Wystarczy kupić jedną z jego książek „Mapy twoich myśli” lub „Mapy myśli”, która w przeciwieństwie do pierwszej pozycji (rozbudowanej, wieloaspektowej) jest wydaniem kieszonkowym, w sam raz dla początkujących.

Trochę inaczej wygląda to w przypadku dzieci czy młodzieży. Nie bardzo wyobrażam je sobie brnące przez wielostronicowe opisy przykładów zastosowania i teorii tworzenia prawidłowych map myśli. Proces powstawania mapy ma być zabawą. Dlatego, kiedy już opanujesz zasady tworzenia map myśli, możesz poprzez zabawę uczyć swoje dziecko. Można też skorzystać z kursów adresowanych do dzieci i młodzieży prowadzonych przez doświadczonych trenerów.  Rodzice, których dzieci regularnie stosują  mapy myśli zauważyli,  że ich pociechy w znaczący sposób poprawiły wyniki ze wszystkich przedmiotów.  Nauka stała się przyjemniejsza i skuteczniejsza.



o Autorze

Joanna Olesińska-Prus - pasjonatka psychologii edukacji, technik uczenia się i nauczania, map myśli oraz stylów uczenia się.


Artykuł pochodzi z serwisu Albercik.pl - darmowe artykuły na WWW

Znajdźcie czas na marzenia!

Do czego potrzebne są nam marzenia? Bez marzeń nie przesuniemy się ani o krztynę w kierunku sukcesu. Wyraźne wyobrażenie celu automatycznie zbliża nas do jego osiągnięcia.

W młodości wiele czasu spędzałem marząc. W podstawówce, czytając książki Alfreda Szklarskiego (o przygodach dzielnego Tomka Wilmowskiego), czy też Karola Maya (o szlachetnym wodzu Apaczów Winnetou), marzyłem oczywiście o dalekich podróżach, przygodach i bohaterskich czynach. Później, jako młodzieniec, zacząłem pasjonować się literaturą science fiction (SF), czyli książkami Lema, Strugackich i wielu innych autorów, których nazwisk już nawet nie pamiętam.

W czasach komuny, kiedy w telewizji był jeden kanał (w tym drugim znaczeniu też), pokazujący jak towarzysze zwiedzają kolejne fabryki, kopalnie i stocznie, książki były jedną z niewielu dróg ucieczki od znienawidzonego bełkotu władzy. Zacząłem wtedy marzyć o kosmicznych podróżach, spotkaniu z obcymi cywilizacjami przewyższającymi ludzkość wiedzą i stopniem rozwoju.

Potem przyszła fascynacja Hoimarem von Ditfurthem, Stevenem Weinbergiem i innymi autorami, którzy w swoich pracach przybliżali czytelnikom początki Wszechświata, ukazywali gigantyczne dzieło stworzenia, które dokonało się od tamtych niepamiętnych czasów do chwili powstania życia i cywilizacji na naszej cudnej Ziemi. Te lektury wzbudziły we mnie wielki szacunek i podziw dla "przemyślnej" złożoności tej gigantycznej struktury jaką jest Wszechświat. Zrozumiałem wówczas, przynajmniej ogólnie, jak wiele zjawisk, sił i oddziaływań, w pozornie odległym kosmosie, ma kluczowe znaczenie dla powstania i ochrony życia na Ziemi w takiej a nie innej formie. Nie zapragnąłem jednak zostać naukowcem, aby wyjaśnić niezliczone zagadki, których dostarcza nam kosmos (nooo, chociaż... może troszkę o tym marzyłem). Najważniejszym pragnieniem, które wówczas się we mnie obudziło, była chęć zrozumienia istoty Siły Sprawczej, jaka wykreowała całe to niezmierzone bogactwo form, praw, wzajemnych oddziaływań i powiązań, zarówno na poziomie materii i energii, jak i form życia. Jeśli do tego weźmiemy pod uwagę całkiem prawdopodobną możliwość, że Ludzkość, z całą swoją wiedzą i technologią, znajduje się dopiero w początkowej fazie procesu poznawania i rozumienia tego, co dzieje się w mikro i makrokosmosie, to skala "przedsięwzięcia" Stwórcy staje się absolutnie niewyobrażalna!

Ale miało być o marzeniach.

Uważajcie, o czym marzycie, bo Wasze marzenia mogą się spełnić! To żartobliwe powiedzenie, przytoczyłem po to, aby uzmysłowić Wam, że koncentrując się (w naszych myślach ? marzeniach) na określonym celu lub zagadnieniu, dokonujemy wyborów i decydujemy o naszej przyszłości. Warto mieć świadomość tego faktu.

W moim życiu marzeń było naprawdę wiele i kiedy jedno z nich (dotyczące pewnej wyjątkowej dziewczyny) się spełniło, to moje dość beztroskie i solidnie nasycone marzeniami młodzieńcze istnienie zmieniło się diametralnie. Wiecie, o czym mówię? - małżeństwo, dzieci, praca, praca, praca, mieszkanie i praca, praca, praca ...

Marzenia, te największe i najpiękniejsze, gdzieś zniknęły na dobrych dwadzieścia lat! Zastąpiły je inne, mniejsze i bardziej praktyczne: nowy telewizor, pralka, odnowienie mieszkania, żeby dzieci skończyły szkoły itd. itp. Zniknęła gdzieś bogata wyobraźnia z lat dzieciństwa i młodości oraz ta "naiwna", młodzieńcza wiara, że mogę przenosić góry. Wielu z Was zna to doskonale, prawda? Jeśli Wasze doświadczenia w tym względzie są podobne, bynajmniej nie jest to powód do zmartwień. W różnych okresach życia mamy do wypełnienia różne role i różne doświadczenia do zdobycia.

Na szczęście niedawno odkryłem, że te wszystkie wspaniałe "rzeczy" nie zniknęły tak całkiem i bez reszty. Siedziały sobie cichutko, uśpione w głębokich zakamarkach mojej podświadomości i czekały, czekały, czekały na moment, kiedy będą mogły się obudzić i pokierować moim życiem w dalszym poszukiwaniu i odkrywaniu mojej "osobistej/własnej legendy" (jak ładnie określa to Paulo Coelho).

Ale wracając do marzeń, głęboko wierzę, że w każdym wieku są one potrzebne, a nawet konieczne! Te z młodości, choć rzadziej się spełniają (jeśli dotyczą przyszłego dorosłego życia), budują naszą zdolność i umiejętność marzenia. Uważam, że także w tej dziedzinie, jak w każdej innej, wcześnie rozpoczęty trening daje większe szanse osiągnięcia mistrzostwa. Marzenia dzieciństwa i młodości, budują w nas zapasy wiary i optymizmu, które później pomagają przetrwać cięższe okresy życia. Zauważcie, że dzieciństwo i młodość to zwykle czas szybkich i dość istotnych zmian w naszym życiu. Zmieniamy szkoły, otoczenie, krąg znajomych i przyjaciół, ciągle uczymy się nowych rzeczy. Zmiany nas wtedy nie dziwią i nie szokują. Mamy wówczas naturalną zdolność ich łatwego akceptowania. Ewoluują też nasze upodobania, zamiłowania, zainteresowania i pasje, a wraz z nimi odpowiednio dojrzewają się nasze marzenia. Nawet nie zauważamy, jak wiele tych pragnień i marzeń "po drodze" się spełnia. Nie zauważamy, bo jest to dla nas stan naturalny!

Zazwyczaj mamy wtedy przy sobie rodziców, którzy kochają nas bezwarunkowo (no, może tatusiowie tego tak bardzo nie ujawniają) i są naszym "kochającym lustrem" (ang. loving mirror), czyli kimś, kto umacnia nasze poczucie własnej wartości i naszą wiarę we własne siły. Z takim wsparciem nietrudno pokonywać kolejne przeszkody i realizować swoje marzenia. Mnie także wiele rzeczy się w życiu udało, bo rodzice naładowali moje akumulatory dużym zapasem miłości.

A Wy macie swoje "loving mirrors"? Jeśli nie, to koniecznie zacznijcie szukać! Może to być wierny przyjaciel, który Was ceni, szanuje, a może i kocha, który jest w stanie powiedzieć o Was wiele dobrego i zupełnie nic (lub prawie nic) krytycznego. Takie lustro mieli/mają podobno wszyscy, którzy osiągnęli/osiągają największe sukcesy i których dokonania budzą powszechny podziw i szacunek. Jeśli nie macie nikogo takiego, to Waszym pierwszym krokiem powinno być rozpoczęcie poszukiwań.

A po co marzyć? Marzenie to wizja - wizja celu! Aby coś osiągnąć, trzeba widzieć właśnie ten cel. Nie jest przy tym istotne, aby widzieć od razu także drogę prowadzącą do tego celu. Co więcej, to może nawet przeszkadzać, utrudniać lub wręcz uniemożliwiać spełnienie marzenia. Widząc drogę, widzimy także przypuszczalne przeszkody i trudności! Zaś skupiając się na celu, jakby mniej dostrzegamy potencjalne bariery i utrudnienia, a to z kolei pozwala nam zachować nienadwątlony zapał i chęci do działania.

Znajdźcie więc codziennie trochę czasu na marzenia. Może wieczorkiem, gdy domownicy już zasną, poświęcicie chwilkę aby wyobrazić sobie, jak to będzie, kiedy już zbudujecie Wasz upragniony dom, napiszecie poczytną książkę, lub wyjedziecie z ukochaną osobą na upragnione wakacje. Poczujcie radość spełnienia, satysfakcję, uznanie i wszystko inne, co może się wiązać z osiągnięciem Waszego celu. Postarajcie się też odczuć wdzięczność za otrzymane szczęście.

Uważam, że to właśnie marzenie, czyli posiadanie wizji celu, jest jednym z niezbędnych warunków, które trzeba spełnić, aby osiągnąć sukces. Wielu ludzi kocha swoją pracę, ale nie mają wizji celu, do którego ta praca ma ich doprowadzić. Pracując, zapewniają sobie pewien poziom satysfakcji czy nawet radości. Nie mogą jednak osiągnąć sukcesu, jeśli nie ustalili jego miary, czyli nie zdecydowali, co dla nich będzie owym sukcesem! O tym, co jeszcze jest potrzebne, napiszę niebawem więcej.

Na razie zachęcam wszystkich:

Znajdźcie w Waszym życiu odrobinę czasu na marzenia!

Uśmiechajcie się do nich jak do dobrych przyjaciół!

-- Stopka

Namaste, Greg Ka

Więcej o szczęściu, marzeniach, osiąganiu celów i równowadze duchowej, na moim blogu: http://duchoweposzukiwania.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

Coś lepszego niż pozytywne myślenie...

Półki księgarni zapełnia wiele publikacji na temat pozytywnego myślenia. Sporo osób do niego nakłania, mając oczywiście zawsze jak najlepsze intencje. Czy próbowałeś jednak kiedyś poddać w wątpliwość, taki sposób radzenia sobie ze zmartwieniami? Większość osób przypuszcza, że nie ma w pozytywnym myśleniu nic złego, ja jednak twierdzę, że można się w nim doszukać pewnych niedoskonałości. Mimo, że jest oczywiście o wiele lepsze od ciągłego przypuszczania niepowodzeń, warto przyjrzeć mu się wnikliwiej.

Pozytywny płaszcz

Pozytywne myślenie przede wszystkim odcina Cię od teraźniejszości. Kiedy myślisz pozytywnie, to myślisz o przyszłości. Wyobrażasz sobie szczęśliwe rozwiązanie problemu który Cię trapi i starasz się uwierzyć, że tak właśnie się stanie. W ten sposób przywiązujesz się do przyszłości, która jak wszyscy dobrze wiemy, jest zawsze niepewna. Każde natomiast przywiązanie, niesie ze sobą cierpienie. Jeśli przywiążesz się do swoich wyobrażeń dotyczących tego co ma się wydarzyć, to jeśli nie wydarzą się one w zgodzie z Twoim planem, sprowadzisz na siebie falę niepotrzebnego cierpienia.

Kiedy myślisz pozytywnie, tylko powierzchownie radzisz sobie z negatywnymi emocjami. One nadal są w Tobie, a Ty przykrywasz je tylko płaszczem pozytywnego nastroju.

Siła i moc akceptacji

Całkiem inaczej jest natomiast z akceptacją. Chodzi głównie o to, że jest ona związana z teraźniejszością. W momencie kiedy w pełni się pogodzisz z sytuacją w jakiej się znalazłeś, pojawia się wewnętrzny spokój i opanowanie. Zostawiasz sprawy którymi się zamartwiałeś i po prostu zajmujesz się życiem.

Akceptacja rozpuszcza przeszkadzające emocje.

Wyobraź sobie na przykład studenta, który ma za kilka dni bardzo trudny egzamin. Nie zaczął się jeszcze uczyć, więc jest z tego powodu bardzo zdenerwowany, gdyż boi się, że nie starczy mu czasu na opanowanie całego materiału. Nic nie chce wejść mu do głowy, ponieważ jest zbyt spięty. Czy pozytywne myślenie jest w tym momencie najlepszym rozwiązaniem? Czy jeśli będzie on sobie powtarzał, że na pewno zda, że trafi w pytania, że ma jeszcze sporo czasu do nauki, to wzbogaci to w jakikolwiek sposób jego wiedzę? Nie, ponieważ on tylko zakrywa swój niepokój pozytywnym wyobrażeniem przyszłości.

Kiedy jednak student zdecyduje się w pełni zaakceptować sytuację w której się znalazł, może mu to bardzo pomóc. Dzięki temu uświadomi sobie, że nie przedłuży w żaden sposób czasu do nauki. Zda sobie sprawę, że zostały mu tylko trzy dni i nic tego nie zmieni. Dzięki temu zyska spokój, a jego spięte ciało stanie się coraz bardziej zrelaksowane. Nauka pójdzie sprawniej, gdyż nie będzie myślał o egzaminie, tylko skupi się na czytaniu notatek. Będzie doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to jedyne co może w tej sytuacji zrobić.

Zwróć też uwagę na kwestię samopoczucia studenta po egzaminie, w wypadku gdy go nie zda. Jeśli starał się myśleć pozytywnie, może odczuwać cierpienie, gdyż przywiązał się do swoich wyobrażeń, które go zawiodły. Jeśli natomiast posłużył się akceptacją, może znów z niej skorzystać i uświadomić sobie, że zrobił wszystko co był w stanie i nie może mieć do siebie pretensji. Po prostu godzi się ze swoim losem i jest gotów działać dalej.

Praktykuj!

Praktykuj akceptację codziennie, gdyż prowadzi ona do spokojniejszego umysłu. Im dłużej Twoje ciało jest spięte, tym gorzej dla Twojego zdrowia. Wiem, że nie jest to łatwe, szczególnie na początku, ale jest to umiejętność, z której możesz korzystać zawsze i wszędzie. Akceptacja sprawi, że Twoje działanie będzie świadome, a więc efektywniejsze i przede wszystkim zgodne z Tobą. Podsumowując:

Pozytywne myślenie nie jest złe, ale akceptacja jest o wiele lepsza :)

-- Stopka

Jakub Mikołajczak - www.naturalnyfacet.pl

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

Techniki motywacyjne

Autorem artykułu jest Tomb


W artykule chciałbym przedstawić 7 najpopularniejszych i według mnie dających najlepsze efekty technik motywacyjnych, które pozwolą Ci zrealizować marzenia i cele.
Motywowanie siebie i ludzi ze swojego otoczenia to czynnik, dzięki któremu gospodarka rozwija się a społeczeństwa bogacą. Zaledwie ułamek całej ludzkości jest odpowiedzialny za ten proces. Pozostali ludzie nie mają potrzeby lub nie mają motywacji do tworzenia wielkich rzeczy.
Najskuteczniejszą techniką według mnie jest poinformowanie ludzi ze swojego otoczenia o tym co planujemy zrobić. Wystarczy zwierzyć się najbliższym osobom. Dla naszego mózgu jest to bardzo waży sygnał. Człowiek będzie chciał zrobić wszystko, żeby zrealizować cel, o którym wiedzą jego przyjaciele, gdyż w przypadku braku jego realizacji będzie czuł się źle w obliczu swoich znajomych.
Kolejna technika to nagroda za realizację zamierzeń. Człowiek wiedząc, że czeka go nagroda za wykonanie zadania z chęcią je zrealizuje. Należy być konsekwentnym i po nagrodę sięgnąć po zrealizowaniu celu
Następna metoda to "Mniejszy sukces na początek" - rozpoczynając motywowanie do zrealizowania zadania należy zacząć od łatwych mikro-celów. Ich szybkie i zakończone sukcesem wykonanie wprawi człowieka w pozytywny nastrój, który przełoży się na sukces w realizacji cięższych i bardziej skomplikowanych zadań.
Podobna technika polega na podzieleniu dużego zadania na małe nieskomplikowane zadania i realizowanie ich jedno po drugim.
"Negatywne konsekwencje" - wizualizacja komplikacji i negatywnych wydarzeń w momencie niewykonania zadania to silny czynnik motywujący do aktywnego realizowania celu. Jest to niewątpliwie skuteczna metoda biorąc pod uwagę fizjologię człowieka. Odmiana tej metody jest wizualizacja pozytywnych wydarzeń jakie nastąpią w momencie wykonania zadania.
Użyj wyobraźni i stwórz w swojej głowie obraz tego co ma zostać wykonane. Widząc to w swojej głowie łatwiej wpaść na genialne rozwiązania i kreatywnie zrealizować cel.

Wykorzystując powyższe metody jestem przekonany, że łatwiej będzie wziąć się w garść i realizować rzeczy, do których ciężko się zabrać. Sumiennie realizuj swoje cele. Aktywnie wykorzystuj zaproponowane metody, dostosowuj je do swoich potrzeb. Działaj !
--
Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Poleć nas: Twitter Facebook

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Free Samples By Mail